Staraniowy.pl

Trudności zaczynają się po 30-tce, a po 35-ym mogą być już naprawdę spore problemy – takie przekonanie utrwala się w kobietach planujących ciążę od lat. Tymczasem okazuje się, że nie taka 30-tka straszna, jak ją malują…

Za okres najwyższej płodności kobiecej uznaje się czas do około 25. urodzin. Oczywiście nie oznacza to, że tuż po ich ukończeniu płodność drastycznie spada, ale na pewno się obniża. W jakim tempie? Do tej pory przekonywano, że dość szybkim, skoro ciążę w okolicach 30. roku życia uznawano za zdecydowanie mniej prawdopodobną niż kilka lat wcześniej. Nie mówiąc już o odkładaniu macierzyńskich planów na okres po 35. roku życia – marzenie. Do tego bardzo ryzykowne. Bo nawet jeśli się uda, ciąża jest określana mianem wysokiego ryzyka, a samo dziecko narażone jest na szereg wad i nieprawidłowości w rozwoju.

Nowe statystyki z Wielkiej Brytanii

Tymczasem wieloletnie obserwacje pokazują, że tzw. późne matki (określane czasami wdzięcznym-niewdzięcznym mianem last minute) wcale nie mają większych problemów z ciążą ani zdrowiem swoich dzieci. Przypadek? Niekoniecznie. Mamy już badania, które potwierdzają, że ciąża wcale nie jest zarezerwowana na trzy pierwsze dekady życia. Według danych brytyjskiego Office for National Statistics – odpowiednik naszego GUS-u – z 2015 roku, najwięcej dzieci rodzą tam czterdziestoparolatki. Spójrzmy na liczby: we wspomnianym roku 15,2 dziecka na tysiąc urodzeń urodziły właśnie kobiety po 40. roku życia. To zdecydowanie więcej dzieci, niż tych, których matki miały naście, 20 albo 30-parę lat. Gdyby porównać te dane z latami 90., obecnie trzy razy więcej „późnych” mam rodzi dzieci. Czterdziestolatki są więc na Wyspach grupą, u której potomstwa przybywa w najszybszym tempie (wzrost wynosi ponad 3,4% rocznie).

Przeciętny wiek kobiet rodzących pierwsze dziecko w Unii Europejskiej to ponad 29 lat, przy czym więcej niż 40 proc. kobiet rodzi pierwsze dziecko po 30 -tce. A jak jest w Polsce? Nieco inaczej, a jednak dane również są optymistyczne. Według danych NFZ kobiety w wieku od 35. do 40. roku życia rodzą rocznie około 47 tys. dzieci. Ponad 8 tysięcy dzieci rocznie rodzą matki, które przekroczyły już 40-tkę i co istotne – dla niektórych są to ich pierwsze porody. Bywa i tak, że para stara się latami i to właśnie w okolicach 40. urodzin na teście ciążowym pojawia się upragniona kreska. Zmienia się również nazewnictwo – jeszcze jakiś czas temu niezbyt chlubną nazwą „stara pierwiastka” określano kobietę, która rodziła pierwsze dziecko po 32. roku życia, obecnie – określa się tak matkę po 35. roku życia.

Im później, tym większe ryzyko?

No dobrze, wiemy już, że się da. Co z tego jednak, skoro późna ciąża niesie ze sobą ryzyko szeregu wad i nieprawidłowości w rozwoju dziecka? Zespół Downa, Edwardsa czy Pataua to tylko wierzchołek naprawdę wysokiej góry lodowej. Tymczasem specjaliści z Uniwersytetu Erasmusa w Rotterdamie opracowali swego rodzaju kalkulator płodności na podstawie danych dotyczących dzietności 58 tys. kobiet. Dane gromadzone były w Holandii przez 300 lat – do początku lat 70. XX w., przy czym stworzone narzędzie dotyczy par, w których mężczyźni są starsi od swoich partnerek nie więcej niż o 10 lat. Na podstawie kalkulatora opracowano tabelę, która pokazuje, ile dzieci – w zależności od wieku – może mieć para (rozważa się dwa warianty: poczęcie naturalne oraz in vitro). Co z niej wynika? Kalkulator pokazuje, że nie tylko poczęcie po 30-tym roku życia jest bardzo prawdopodobne, ale i posiadanie sporej gromadki brzdąców.

Profesorka z Uniwersytetu Stanowego w San Diego – również specjalizująca się w temacie – twierdzi z kolei, że różnica w płodności pomiędzy dwudziestolatką a kobietą przed czterdziestką jest naprawdę niewielka i wynosi co najwyżej kilka punktów procentowych. Jak mówi, pesymistyczne statystyki bazują na danych z czasów przed współczesną medycyną – przed antybiotykami i zaawansowanymi terapiami. Zresztą, prawda jest taka, że dawniej  kobiety w późnym wieku nie starały się już o dziecko – zdążyły odchować kilkoro. Inne czasy, inna mentalność, inne priorytety. Przekonania nadal te same.