Czy „walczyć” naprawdę trzeba wspólnie?

dodany: autor: Agnieszka Leśniak Komentarze 4
dreamstime_8036473a

Wspólne dziecko, wspólne starania – tak właśnie powinno być. Walka z niepłodnością to nie walka mężczyzny lub kobiety, ale obydwojga partnerów. Tak wygląda sytuacja idealna. Niestety, w rzeczywistości często zdarza się, że kobiety są pozostawione same sobie. Same umawiają wizyty u lekarzy, same pilnują owulacji, same interesują się badaniami… Czy tak musi być? I dlaczego niektórzy mężczyźni tak niechętnie angażują się w tak ważną sprawę?

Ideały się zdarzają

Nie zawsze tak jest, że gdy para stara się o dziecko i leczy niepłodność, większa część odpowiedzialności spada na kobietę. Idealne sytuacje zdarzają się. Często partner jest pomocny, umawia badania, interesuje się leczeniem i wkłada w cały proces tyle samo wysiłku, co partnerka. Interesuje go, kiedy wypada owulacja, doczytuje to, czego nie wie i widać, że chce wygrać tę walkę tak mocno jak partnerka.

Każda kobieta marzy o takim właśnie, wspierającym mężczyźnie. O partnerze, który w tym trudnym czasie będzie opoką i pomocą, który weźmie połowę odpowiedzialności na siebie. Kiedy dwójka partnerów wykazuje taki sam poziom zaangażowania, walka z niepłodnością jest o wiele prostsza.

Niestety, takie idealne sytuacje nie zdarzają się zawsze. Czasem kobieta zostaje z problemem sama. Mężczyzna odsuwa się na bok, jest bierny, a całą pracę wykonuje kobieta.

Twoja wina- twoja walka

Jednym z powodów wycofania mężczyzny może być poczucie, że to nie jego walka. Nie chodzi o to, że nie chce mieć dziecka, ale wydaje mu się, że odpowiedzialność powinna leżeć po stronie partnerki. Tak może się zdarzyć, kiedy z diagnozy wynika jasno, że problemem jest ciało kobiety, a nie nasienie mężczyzny. Niektórzy mężczyźni przywiązują zbyt dużą wagę do pojęcia winy. Nie rozumieją, że, gdy chodzi o niepłodność, nie może być podziału na winowajcę i ofiarę.

Czy niewłączanie się w walkę jest więc karą? W niektórych przypadkach może tak właśnie być. Czasem sama kobieta nakłada na siebie całą odpowiedzialność, gdyż czuje się winna. Uważa, że skoro to przez nią te problemy, ona musi włożyć więcej wysiłku w starania.

Moja wina- to zbyt duży ciężar…

A co, kiedy okazuje się, że przyczyną niepłodności są nieprawidłowości po stronie mężczyzny? Analogicznie partner powinien poczuć się winny i wziąć całą odpowiedzialność na siebie. I czasem, owszem, zdarza się i tak. Ale bywają sytuacje, w których poniżony i przybity swoją porażką mężczyzna zamyka się w sobie i wycofuje. Poczuwa się do winy, jest mu wstyd i uważa, że zawiódł. To powoduje, że staje się bierny i nie włącza się aktywnie w walkę z niepłodnością. Zamyka się w sobie i nie wykazuje specjalnego zainteresowania walką z niepłodnością.

Klasyczny układ

Część mężczyzn uważa, że sprawy rodzinne, a więc i starania o dziecko, to domena kobiet. To one mają dbać o „gniazdo”, a ich obowiązkiem jest tylko dostarczanie środków finansowych. To naturalny, pierwotny układ, który czasem działa nawet podczas walki z niepłodnością. Partnerowi, który wyznaje takie zasady w życiu trudno będzie wytłumaczyć, że tym razem powinno, a nawet musi być inaczej.

Kobieta poradzi sobie lepiej

Niektóre kobiety same odpychają mężczyzn od angażowania się w walkę z niepłodnością. Uważają, że wszystkiego przypilnują lepiej i nie trzeba obarczać partnera odpowiedzialnością, z którą może sobie nie poradzić. Mężczyzna może nawet chcieć pomóc i początkowo domagać się większej ilości obowiązków, ale partnerka zwyczajnie boi się, że jeśli mu na to pozwoli – on coś zawali. Niektórym panom taka sytuacja z kolei bardzo odpowiada. Ona zajmuje się wszystkim i wydaje się zadowolona, więc po co burzyć taki porządek? To niebezpieczna sytuacja, bo o ile początkowo kobieta może mieć sporo zapału i energii, to po roku czy dwóch siły w końcu się wyczerpią. I kiedy będzie chciała wsparcia, może go nie otrzymać. Będzie już za późno.

Czy on w ogóle chce tego dziecka?

Wiele kobiet zmuszonych do samotnej walki z niepłodnością w końcu zadaje sobie pytanie: czy on w ogóle chce dziecka? A może nie angażuje się, bo po prostu wcale nie pali się do tego pomysłu? Zaczynają się rodzić obawy. Tymczasem już na samym początku, gdy para decyduje się na dziecko, wszystkie tego typu wątpliwości powinny zostać rozwiane. Jeśli wtedy decyzja jest wspólna i nie została wymuszona przez kobietę, „bo zegar biologiczny tyka…”, pytanie „czy on tego chce?” nie powinno w ogóle się pojawić. Jeśli naprawdę pragnie dziecka, będzie chciał starać się nawet mimo trudności.

Partner do zmiany

Jak sprawić, żeby niechętny partner zaczął się angażować? Odpowiedź na to pytanie nie jest niestety prosta. Czasem wystarczy sugestia wyrażona w przyjemny sposób (absolutnie nie jako wyrzut– wtedy mężczyzna może się zniechęcić jeszcze bardziej), czasem trzeba długiej rozmowy, a czasem… nawet i to nie wystarcza. Jednak jeśli partner naprawdę chce dziecka i jeśli darzy swoją partnerkę prawdziwym i mocnym uczuciem, powinien w końcu zacząć brać część odpowiedzialności na siebie. Wiele kobiet popełnia jeden błąd: czekają, aż ich mężczyzna domyśli się sam. To złe rozwiązanie. Nie domyśli się. I nie chodzi o to, że mu nie zależy. Jeśli partner ma zacząć pomagać, trzeba mu to powiedzieć wprost i bez owijania w bawełnę.

Średnia ocena: 12345 5,00/5 (głosów: 1).
Loading...Loading...

Pozostałe artykuły w kategorii: Niepłodność - aspekt emocjonalny

zobacz wszystkie artykuły w tej kategorii

Serwis Staraniowy.pl ma z założenia charakter wyłącznie informacyjno-edukacyjny. Zamieszczone tu materiały w żadnej mierze nie zastępują profesjonalnej porady medycznej. Przed zastosowaniem się do treści medycznych znajdujących się w naszym serwisie należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.

Pomóż nam rozwinąć portal Wyraź opinię, zasugeruj poprawki