Staraniowy.pl

Święta to ten szczególny okres, kiedy pragniemy być blisko naszych rodzin. Każdy z nas marzy, by był to czas beztroski, spokoju, relaksu. Niestety, dla osób niepłodnych nierzadko wiąże się z czymś zupełnie odwrotnym…

Wesołe Święta?

Święta Bożego Narodzenia są chyba tym najbardziej rodzinnym i ciepłym okresem w całym roku. Czasem, który najchętniej spędza się z najbliższymi – odpoczywając, relaksując się i nie myśląc choć przez chwilę o codzienności… Niestety, dla wielu osób niepłodnych. Święta często wiążą się z czymś zgoła innym. Przysparzają zmartwień i masy negatywnych emocji. Nie są wesołe, nie są radosne, bo nad wszystkim dominuje największy i najboleśniejszy problem, który sprawia, że nie sposób w pełni cieszyć się tym okresem i chwilami w gronie rodzinnym.

Czegoś brakuje

Wielu osobom bezskutecznie starającym się o dziecko Święta jeszcze dobitniej uświadamiają to, czego najbardziej im brakuje. Zastanawiają się, co byłoby inaczej? W jaki sposób przeżywaliby te chwile razem? Wyobrażają sobie, jakby to było, gdyby ich rodzina była już pełna (oczywiście pojęcie pełnej rodziny jest płynne – dla jednych to będzie kobieta i mężczyzna, inni poczucie „pełności” mają dopiero, gdy doczekają się dziecka). To bardzo bolesne myśli, które mogą stać się wręcz uporczywe i obsesyjne w tym okresie. Nie ma mowy o relaksie, odpoczynku, o odetchnięciu od codzienności.

Wizyty rodzinne

Wizyty u być może dawno niewidzianych członków rodziny – cioć, wujków, kuzynostwa – to często nieodzowny element Świąt. Spotkania w większym gronie są tym, co dla wielu rodzin najważniejsze w tym okresie. Jednak osoby niepłodne, każdego dnia muszącego znosić ogromne obciążenie psychiczne związane z chorobą, widzą wszystko w innych barwach. Dla nich spotkanie ciężarnej kuzynki albo kuzyna, któremu właśnie urodziło się drugie dziecko, może okazać ponad siły. Może być bolesne, smutne, przytłaczające i skutkować pogorszeniem samopoczucia, napadami żalu, złości czy lęku.

Niewygodne pytania

Chyba każdy musiał choć raz odpowiedzieć na jedno z „klasycznych” niewygodnych pytań świątecznych. „Masz jakiegoś kawalera?”, „Kiedy się ustatkujesz?”, „A może już czas na swoje mieszkanie?”, „Dlaczego nie masz jeszcze nikogo?”… i najgorsze, czyli „Kiedy dziecko?” albo „Chyba już najwyższy czas na dziecko?”.

Być może rzucone przez ciocię, wujka czy babcię bez złych intencji. Niewinne, zadane  bez świadomości, że ktoś może mieć realne i bardzo poważne problemy z poczęciem, bo przecież… niepłodności nie widać . To jednak nie sprawia, że mniej bolą. Jeśli nie wszyscy bliscy wiedzą o naszej walce ciężko znaleźć w sobie siłę aby odpowiedzieć na podobne pytania. Dlatego zwykle są zbywane zażenowanym uśmiechem i szybką zmianą tematu.

Jak sobie z tym poradzić?

Przede wszystkim warto postawić siebie, swój problem i swoje zdrowie psychiczne na pierwszym miejscu. Zadbać o to, co obecnie najbardziej kruche. Jeśli jesteś w „złym miejscu”, nie masz siły robić dobrej miny do złej gry, nie zmuszaj się do tego, bo wypada… Pomyśl przede wszystkim o sobie i partnerze.

Jeśli Święta mają spowodować falę negatywnych emocji, żalu, smutku, lęku – może lepiej zmienić otoczenie? Jasne, że wiele osób nie wyobraża sobie Bożego Narodzenia spędzanego poza domem, z dala od rodziny, ale warto zadać sobie pytanie – co poprawi nasze samopoczucie? I nie zmuszać się do niczego!

Jasne, że łatwiej powiedzieć niż zrobić, ale pamiętaj, że stres to ogromny wróg starań o dziecko. Dlatego mimo wszystko poszukaj pozytywnych stron, skup się na tym, za co jesteś wdzięczna, jakie kroki do przodu udało się poczynić w tym roku. Spróbuj spojrzeć w przyszłość z optymizmem. Nie musisz tryskać radością, jeśli jej nie czujesz, ale uświadom sobie też małe zwycięstwa i sukcesy, ciesz się z towarzystwa rodziny, pysznego piernika, śniegu za oknem…

Doceń małe, przyziemne przyjemności i momenty, skup się na nich. Spokojnych Świąt!