Staraniowy.pl

O endometriozie mówi się coraz cześciej i coraz więcej. To przewlekła, uciążliwa w przebiegu choroba, będąca przyczyną niepłodności. Niestety, rozwija się podstępnie – jej objawy są niespecyficzne, a diagnostyka nierzadko trwa bardzo długo. Dlatego też tak ważne jest szerzenie wiedzy na jej temat. Właśnie to stoi u podstaw kampanii #ThisIsEndometriosis.

Zaczęło się od bólu

Georgie Wileman, fotografka, która rozpoczęła ruch #ThisIsEndometriosis, sama cierpi na tę chorobę. Po sześciu operacjach postanowiła zacząć dokumentować swoje życie z endometriozą i momenty, kiedy ból był tak ogromny, że nie była w stanie wstać z łóżka.

Jej zdjęcia opowiadają tak prawdziwą, potężną w oddziaływaniu historię, że zostały wystawione w National Portrait Gallery w Londynie. Seria z czasem urosła i obejmuje zdjęcia nie tylko samej Wileman, ale także innych osób borykających się z chorobą. Jest w tym momencie środkiem wspierającym społeczność osób walczących z endometriozą i mającą na celu szerzenie świadomości o niej.

Po co kampania?

Kampania, czy też bardziej – społeczna akcja #ThisIsEndometriosis ma na celu zwrócenie uwagi na tę chorobę i jak najszerszą edukację na jej temat. Chodzi o sprawienie, że kobiety staną się bardziej świadome istnienia endometriozy, a co za tym idzie – jej objawów, skutków, przebiegu…

Kampania polega m.in. na dzieleniu się swoimi historiami, wrzucaniu przez kobiety do sieci zdjęć swoich blizn pooperacyjnych. Endometrioza często leczona jest bowiem właśnie w taki sposób. Na wielu zdjęciach widać wręcz „konstelację” złożoną z blizn, dodatkowo opisaną na skórze markerem datami każdej kolejnej operacji. Zdjęcia te mają podkreślić, że „endo” to znacznie więcej niż „bolesne miesiączki” – że jest bardzo uciążliwa, bardzo bolesna i wiąże się z szeregiem nieprzyjemnych konsekwencji, a co najgorsze – jej poprawne zdiagnozowanie zajmuje często lata.

Sprawdź też: Co powinno dać nam sygnał, że nasz cykl miesiączkowy jest nieprawidłowy?

O tym trzeba mówić głośno!

Endometrioza wciąż w wielu przypadkach traktowana jest jako pomniejsza choroba, wręcz dolegliwość, i wiązana z nieznacznym dyskomfortem, a do tego dotykająca jedynie niewielką grupę kobiet. Tymczasem może wręcz uniemożliwić normalne funkcjonowanie, a dotyczy nawet jednej na dziesięć kobiet! Każda akcja mająca na celu zwrócenie na ten fakt uwagi i uzmysławiająca szerszemu gronu odbiorców powagę tej choroby jest bardzo cenna.

Na czym polega endometrioza?

Endometrioza to choroba, której przyczyny niestety nie są dokładnie znane (choć wskazuje się m.in. czynniki genetyczne czy autoimmunologiczne), co sprawia, że jest tym bardziej podstępna. Nie jesteśmy bowiem w stanie skutecznie jej zapobiegać, a zachorować może każda kobieta niezależnie od wieku (choć najczęściej chorują kobiety w wieku rozrodczym, endometrioza zdarza się także u nastolatek i kobiet, które przeszły już menopauzę).

Polega na występowaniu tkanek błony śluzowej macicy (czyli endometrium) poza miejscami, w których znajduje się naturalnie. Jakie to mogą być miejsca? Otrzewna miednicy mniejszej, jajniki, jajowody, a czasem tak „odległych” narządy jak płuca, wątroba, jelita…

Ponieważ tkanki te reagują (tak jak to robią znajdując się w jamie macicy,) na zmiany poziomu hormonów, a nawet w czasie menstruacji krwawią, przyczyniają się tym samym do występowania stanów zapalnych, zrostów, torbieli, a także uszkodzenia narządów.

Niecharakterystyczne objawy

Niestety, endometrioza często rozwija się nie dając objawów lub też – objawy te są na tyle niewielkie, że bardzo prosto je zbagatelizować.

Do objawów zaliczamy:

• bolesne i obfite miesiączki,
• ból w trakcie i przed menstruacją,
• ból w trakcie stosunku,
• przewlekły ból w okolicy w okolicy krzyżowej, miednicy mniejszej, jamy brzusznej, pęcherza moczowego,
• ból w trakcie oddawania moczu i stolca,
• biegunki, zaparcia,
• bolesne owulacje,
• nieregularne cykle,
• niemożność zajścia w ciążę (np. ze względu na niepłodność jajowodową i endometriozę jajników),
• osłabienie, zmęczenie,

Endometrioza zwiększa też ryzyko zapalnej choroby jelit – więcej na ten temat przeczytasz tutaj.