Zwykło się mówić, że problemy z płodnością działają niszcząco na relacje słabe, a te mocne – jeszcze bardziej cementują. Okazuje się jednak, że niepłodność może działać bardzo negatywnie nawet w przypadku tzw. stabilnych par. Dlaczego? Z uwagi na lęk przed rozpadem związku.
Przedłużające się, bezskuteczne starania o dziecko z czasem dominują codzienne życie pary. Problem wychodzi z sypialni i wciska się wszędzie – jest obecny w każdej niemalże rozmowie i w każdej sytuacji. Takie podejście sprawia, że u partnerów – a szczególnie u kobiet, pojawia się lęk o przyszłość związku. Bo skoro ona nie może dać mu dziecka, to dlaczego by nie miał poszukać go u innej…?
Kobieta, która przez długi okres nie może zajść w ciążę, często ma poczucie niepełnowartościowości, niższości, „wadliwości” – bez względu na to, czy problem z płodnością leży po jej czy po partnera stronie. Dlaczego? Bo przecież to w jej ciele nie jest w stanie zagnieździć się jajeczko! Kiedy więc dodatkowo okazuje się, że to ona jest „winna” niepłodności, poczucie winy wielokrotnie się potęguje. W takich sytuacjach kobiety często wpadają w panikę – powtarzają partnerowi, że to one są powodem problemu, bo przecież „gdyby nie ja, byłbyś teraz szczęśliwym ojcem”.
Czasami kobieta rzeczywiście myśli w ten sposób i ma poczucie winy wobec partnera. Czasami jednak, powtarza ów slogan tylko po to, by wzbudzić współczucie mężczyzny, by się upewnić, że on – wcale tak nie myśli! By zyskać pewność, że mimo kłopotów, nie odejdzie do innej. Bez względu na to, jaki jest powód owego samoobwiniania: słowo „wina” w przypadku niepłodności nie ma prawa się pojawić – w żadnym kontekście. Mężczyzna przesiąknięty wmawianym mu codziennie przez partnerkę przekonaniem zaczyna rozumieć, że wspólnie nie są w stanie stworzyć szczęśliwego związku, że dla niej – jedynym wyznacznikiem szczęścia jest dziecko, którego nie są w stanie sobie dać. Kiedy taki związek się rozpada, rzeczywistym powodem wcale nie jest niepłodność, ale oddalenie się od siebie, utrata radości z bycia ze sobą, zmiana wzajemnego nastawienia, popsucie wzajemnych relacji, a często także – świadomość mężczyzny, że – jeśli nie pojawi się dziecko, ona nigdy już nie będzie taka, jak była kiedyś.
Często jednak sytuacja jest odwrotna – okazuje się, że to on „zawinił”. Rzadko zdarza się, że kobieta bezpośrednio i wprost obwinia partnera o to, że stoi na przeszkodzie ich szczęściu. „Nieobwinianie” jednak, wcale nie jest dla mężczyzny jednoznacznym sygnałem tego, że kobieta jego winy nie odczuwa. Podobnie jak nieustanne zapewnianie, że „nic się nie stało”, że „I TAK go kocha i chce z nim być”. Zaprzeczanie i podkreślanie, że „nie obwinia” wysyła mężczyźnie jednoznaczny sygnał, że normalnym byłoby, gdyby właśnie obwiniała! Tego rodzaju zapewnienia to więc dla mężczyzny swego rodzaju oznaka litości i poświęcenia ze strony partnerki, których świadomość sprawia, że trwanie przy niej staje się coraz bardziej nie do zniesienia. Wiąże się z poczuciem porażki oraz tego, że unieszczęśliwia ukochaną osobę.
W sytuacji, kiedy to czynnik męski stoi na drodze do rodzicielstwa, mężczyzna ma poczucie, że nie stanął na wysokości zadania, że zawiódł, że nie udowodnił swojej męskości. W takim przypadku trwanie przy kobiecie, której nie można dać pełnego szczęścia jest więc podwójnie trudne – zawiódł przecież dwie osoby: i ją i siebie. U niektórych mężczyzn może się więc automatycznie pojawić myśl, że przy innym – byłaby szczęśliwa. Dlatego właśnie kobieta powinna zrobić wszystko, by upewnić mężczyznę w tym, że nie obwinia go o problem z zapłodnieniem, choć – niekoniecznie wprost. Powinna jak najczęściej powtarzać, że czuje się przy nim wspaniale, że jest z nim szczęśliwa, że razem pokonają wszelkie trudności, a jeśli się nie uda – poradzą sobie z i tym.
Ważne też, by para nie zawężała całego swojego świata do starań o dziecko. Jeśli uczynią je jedynym warunkiem swojego szczęścia, a warunek ten z biegiem lat będzie się odsuwał w czasie – bez gwarancji sukcesu, trudno, by codzienność cieszyła. Para powinna umieć dostrzegać szczęście w byciu razem, we wzajemnym towarzystwie, w bezpieczeństwie, które sobie nawzajem oferują.
Jeśli zabraknie radości na tym ważnym etapie, może się okazać, że w momencie, kiedy starania wreszcie się powiodą, para nie będzie umiała spełniać się w żadnej innej roli, poza rolą rodziców. Wówczas zrozumieją, że upragnione szczęście, w istocie zabrało inne – szczęście płynące z bycia razem. Może dojść do sytuacji, że para będzie utrzymywać związek tylko z uwagi na dziecko bądź przeciwnie – związku mimo dziecka – nie uda się utrzymać.
Pozostałe artykuły w kategorii: Niepłodność - aspekt emocjonalny
Ciąża znajomych – jak sobie z nią poradzić?
Czym inni rodzice irytują bezdzietnych?
Czy „walczyć” naprawdę trzeba wspólnie?
Jak bezdzietni mogą przetrwać święta?
Ekskomunika za in vitro – stanowisko Kościoła w Polsce
Serwis Staraniowy.pl ma z założenia charakter wyłącznie informacyjno-edukacyjny. Zamieszczone tu materiały w żadnej mierze nie zastępują profesjonalnej porady medycznej. Przed zastosowaniem się do treści medycznych znajdujących się w naszym serwisie należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.