Z czym mierzą się kobiety na polskich porodówkach? Raport Fundacji Rodzić po Ludzku.

dodany: autor: Agata Cygan-Kukla Komentarze 0
noworodek

Fundacja Rodzić po Ludzku zaprezentowała najnowszy raport z monitoringu oddziałów położniczych. Dokument zatytułowany „Opieka okołoporodowa w Polsce w świetle doświadczeń kobiet” momentami przeraża. Okazuje się, że poród, który media – zwłaszcza portale parentingowe – starają się przedstawiać jako doświadczenie piękne i magiczne, dla wielu kobiet – jest zwykłą traumą.

Dane zostały zebrane od prawie 9 tys. kobiet, które urodziły w latach 2017-2018 (między 1 stycznia 2017 a 30 marca 2018). Zagadnieniem, na który zwrócono w badaniach największą uwagę, była relacja personel medyczny – kobieta. Jak wyglądają rozmowy na izbie przyjęć, na sali porodowej, na oddziale położniczym? Jak czują się przyszłe i świeżo upieczone matki wśród ludzi, do których – chcąc nie chcąc – muszą mieć pełne zaufanie? Jak realizowane są głośne w ostatnim czasie standardy opieki okołoporodowej i czy takie standardy to na pewno standard w każdym szpitalu?

Przemoc na oddziale porodowym? A jednak możliwe

Dane przerażają. Prawie 17% badanych kobiet przyznało, że w trakcie porodu lub po porodzie doświadczyło jednej lub więcej form przemocy – fizycznej lub słownej. Wśród sytuacji niezgodnych z obowiązującymi przepisami i zwyczajną ludzką kulturą wymienia się szantażowanie, wyśmiewanie, grożenie, krzyczenie, obrażanie, wypowiadanie niestosownych komentarzy, szturchanie, rozkładanie na siłę nóg przy parciu czy nawet – przywiązywanie nóg do łóżka porodowego. Ponad połowa kobiet (54,3%) doświadczyła nadużyć związanych z zachowaniem personelu lub niedopełnieniem wszystkich procedur. Mowa między innymi o takich sytuacjach, jak brak wystarczającej prywatności i intymności (ponad 19% kobiet uznało, że niektóre czynności były wykonane bez dbałości o prywatność i intymność), używanie niezrozumiałego języka, nieodpowiadanie na pytania, zwracanie się w sposób świadczący o braku szacunku, gorsze traktowanie czy zmuszanie do czegoś.

Ponad 15% badanych uznało, że podczas pobytu w szpitalu zostało złamane jakieś ich prawo, a prawie 24% kobiet nie potrafiło stwierdzić, czy do takiego naruszenia prawa doszło. Co jednak najważniejsze  – jedynie 3% pacjentek zdecydowało się złożyć skargę, co oznacza, że kobiety boją się mówić o nadużyciach, których doświadczają. Często też nie mają pojęcia o tym, że podobne prawo im przysługuje – że mogą złożyć skargę do szpitala czy zgłosić się do Rzecznika Praw Pacjenta. Czyżby nadal działała siła międzypokoleniowego przekazu o tym, jak to było „kiedyś”? Część kobiet może mieć przeświadczenie, że w obliczu zasłyszanych od mam czy babć historii porodowych opieka, jaką otrzymały, była na wystarczająco wysokim poziomie…

Komunikacja rodem z podwórka

Przykładowych zdań, jakie usłyszały rodzące – a które nie miały prawa pojawić na oddziale położniczym – jest mnóstwo. Od docinków typu: „Po co pani chodziła do szkoły rodzenia, skoro się pani niczego nie nauczyła?”, „To ta pani, którą wszystko boli”, „Było 9 miesięcy, żeby nauczyć się przewijać”, „Kolejna z planem porodu przyjechała. I po co plan porodu jak pani wody odeszły, a skurczy nie ma”, „Proszę nie udawać, że aż tak boli!”, po naprawdę mocne słowa: „Pani dziecko, Pani problem”, „Nie drzyj się, zamknij się, czego się drzesz”, „Pani nie jest opuchnięta tylko gruba”, „Rodzisz trzecie to wiesz, nie drzyj się, w tym wieku nie urodzisz normalnie”. Nie wspominając już o tego typu wulgaryzmach: „Chciałaś się pieprzyć to teraz masz”, „Oooo, no i zesrała się. Musiała się zesrać?” Nagminnym i nieakceptowalnym zjawiskiem w szpitalach nadal jest zwracanie się do pacjentów w trzeciej osobie. Badane przytaczały liczne przykłady: „Usiądzie, rozbierze się, zjadła już?”, „Usiądzie, położy się, nie histeryzuje”, „Pokazać krocze”, „Podniesie koszulę do góry”, „Mówiłam jak ma karmić, zabieraj te rękę”.

Nie ważne, czy takie słowa padają z ust lekarza, pielęgniarki czy salowej – one nie mają prawa paść w murach szpitala. Miejsca, którego zadaniem jest zaopiekować się kobietą tak, by poczuła się jak w domu. Zniwelować strach i obawy, dodać odwagi i pewności siebie, zapewnić wsparcie emocjonalne, zadbać o szacunek i godność. Aż 24% kobiet, czyli prawie 1/4 wskazywała, że personel wypowiadał niestosowne komentarze, a 1/5 miała poczucie, że była traktowana z góry. Wśród problemów z komunikacją znajdziemy też lekceważenie, ignorowanie pytań, podnoszenie głosu, wyśmiewanie i krytykowanie (13,5% kobiet twierdzi, że doświadczyły krytyki ze strony personelu za sposób parcia). Kobiety wskazywały na to, że czuły się zmuszane do niektórych działań, takich jak: pozycja leżąca w czasie porodu, przyspieszenie przebiegu porodu (aż 61 proc. rodzących miało podaną kroplówkę z oksytocyną – u 55 proc. właśnie po to, by przyspieszyć poród; co szóstej kobiecie personel naciskał na brzuch), założenie wenflonu, założenie cewnika, wykonanie lewatywy, przebicie pęcherza płodowego czy szybka pionizacja po operacji. Ogromna część kobiet – 45,3% czuła się zmuszana do karmienia dziecka mlekiem modyfikowanym.

Lepiej niż było, ale na pewno nie dobrze

Choć nie jest dobrze, zdaniem Fundacji Rodzić po Ludzku jest lepiej niż było (to jak musiało być – nasuwa się pytanie..). Do pozytywnych zmian zaliczyć należy możliwość posiadania bliskiej osoby przy porodzie bez opłat, zwiększającą się liczbę pojedynczych sal do porodów rodzinnych, zmniejszający się odsetek nacięć krocza, większą dostępność do jedzenia i picia w trakcie porodu, większą  aktywność kobiet podczas porodu, sprawniejszą realizację prawa do dwugodzinnego, nieprzerwanego kontaktu matki z dzieckiem „skóra do skóry” po porodzie, nie rozdzielanie matki z dzieckiem (tzw. rooming in, łóżeczko obok łóżka) czy większą dostępność odwiedzin.

Jednak na przedmiotowe – często wręcz poniżające traktowanie rodzącej kobiety nie może być zgody. Podobnie jak na ograniczanie prawa dostępu do znieczulenia zewnątrzoponowego (z badań wynika, że otrzymało je jedynie 24% kobiet, a 13% zaznacza, że chciały je otrzymać, ale im odmówiono) czy brak poszanowania dla decyzji kobiety – jedynie 9% rodzących samodzielnie wybierało pozycję porodu (badania mówią, że aż 65 proc. kobiet rodziło półsiedząc, a 36 proc. leżąc płasko na plecach, czyli w pozycjach wygodnych dla personelu, ale od dawna uznawanych za niefizjologiczne). Niedopuszczalne jest także wchodzenie personelu w relację władzy z rodzącą. Od dawna już funkcjonuje przekonanie „klient nasz pan”, które sprawia, że kupujący w relacji ze sprzedawcą znajduje się nie tyle na równym, co wręcz na wyższym szczeblu. Podobnie powinno być z pacjentem, który – choć nie płaci bezpośrednio za usługi, z których korzysta w szpitalu, opłaca je ze swoich podatków.

Średnia ocena: 12345 5,00/5 (głosów: 1).
Loading...Loading...

Pozostałe artykuły w kategorii: Artykuły eksperckie

zobacz wszystkie artykuły w tej kategorii

Nikt jeszcze nie skomentował artykułu. Bądź pierwszy!

Serwis Staraniowy.pl ma z założenia charakter wyłącznie informacyjno-edukacyjny. Zamieszczone tu materiały w żadnej mierze nie zastępują profesjonalnej porady medycznej. Przed zastosowaniem się do treści medycznych znajdujących się w naszym serwisie należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.

Pomóż nam rozwinąć portal Wyraź opinię, zasugeruj poprawki