Wpisanie w książeczce zdrowia – dziecko z in vitro

dodany: autor: Agata Cygan-Kukla Komentarze 0
dziecko

Informacja o sposobie zapłodnienia dziecka z reguły nie wychodzi poza sypialnię rodziców. To, jaka pozycja czy który dzień cyklu zapewnił im rodzicielski sukces w większości przypadków pozostaje słodką tajemnicą pary. Dlaczego o tym, że partnerzy mieli problem z zapłodnieniem i dziecko zostało poczęte metodą in vitro ma wiedzieć cały świat? A przynajmniej ci, którzy zajrzą do jego książeczki zdrowia…?

Mówić czy nie?

Kiedy i czy w ogóle informować dziecko o tym, że zostało poczęte w wyniku sztucznego zapłodnienia to wątpliwość większości rodziców, którzy zdecydowali się na skorzystanie z in vitro. Z jednej strony świadomość, że najważniejsza jest prawda i dziecko powinno wiedzieć, w jaki sposób znalazło się na świecie. Z drugiej przekonanie, że to przecież niczego nie zmienia – dziecko niczym się nie różni od tego, poczętego drogą naturalną. Tymczasem informowanie go o tym może być dla niego sygnałem, że jest inaczej – gdyby nie było, rodzice pewnie by o tym nie mówili. Pojawia się obawa, co w momencie, kiedy dziecko zapyta, skąd się wziąłem/wzięłam. Tłumaczyć medyczne niuanse czy pozostać przy jakże prawdziwym, acz ogólnikowym stwierdzeniu – z miłości. Czy brak informacji o in vitro będzie kłamstwem czy jedynie pominięciem prawdy? I czy istnieje obawa, że ta prawda kiedyś jednak wyjdzie na jaw…?

Wyłącznie decyzja rodziców

Trudno doradzić rodzicom, jak powinni postąpić w tej kwestii – nie ma chyba jednego, najlepszego rozwiązania. Każde ma swoje wady i zalety. Jedno jest pewne – decyzja o tym, jak postąpić, jest wyłącznie ich decyzją. Nikt nie ma prawa podejmować jej za nich. A jednak, nie wszyscy sądzą podobnie. W styczniu bieżącego roku internet obiegła informacja o tym, że jeden ze śląskich szpitali postanowił wyręczyć rodziców będących w podobnej sytuacji – informację o metodzie zapłodnienia wpisał do książeczki zdrowia dziecka. W dokumencie znalazła się pieczątka „stan po IVF” (z ang. in vitro fertilisation). Jak dyrektor placówki wytłumaczył rodzicom tę sytuację? Stwierdził, że informacja taka będzie dziecku potrzebna w przyszłości – ułatwi opiekę innym lekarzom. Tymczasem nie ma jasnych medycznych doniesień mówiących, że dzieci z in vitro mają więcej problemów ze zdrowiem niż te, poczęte drogą naturalną – metoda zapłodnienia pozaustrojowego nie wpływa ani na zdrowie ani na rozwój dziecka. Książeczka zdrowia to dokument, którym dziewczynka będzie posługiwać się przez najbliższe 18 lat –  czy naprawdę wszyscy, którzy wezmą ją w dłonie muszą wiedzieć o tym, że jej rodzice mieli problem z płodnością?

Trzeba czy nie?

Sprawdźmy więc, co mówi na ten temat prawo. Czy informacja na temat sposobu zapłodnienia dziecka rzeczywiście powinna znaleźć się w jego książeczce zdrowia? Nie. Taki przepis nie obowiązuje. W czasie konsultacji w 2015 r. rzeczywiście padła taka propozycja – złożyło ją Polskie Towarzystwo Pediatryczne, ale na szczęście pozostała jedynie na poziomie propozycji. Zablokował ją skutecznie ówczesny minister zdrowia, prof. Marian Zembala – uznał podobne zachowanie za sprzeczne nie tylko z prawem, ale i z etyką. Informację o tym, że dane, które zawiera książeczka, nie przewidują wskazywania sposobu poczęcia, potwierdza także rzeczniczka Ministerstwa Zdrowia. O ile więc w czasie ciąży taka informacja rzeczywiście może być potrzebna i rodzice dla własnego (i dziecka) dobra powinni ją ujawnić lekarzowi, o tyle w późniejszym życiu dziecka nie ma ona dla niego żadnego znaczenia – powinna zostać wyłącznie do ich dyspozycji. Warto więc poinformować innych rodziców dzieci poczętych tą metodą, że jeśli znajdą się w podobnej sytuacji, mają pełne prawo zażądać wykreślenia takiego zapisu z dokumentów dziecka lub wystawienia nowej książeczki zdrowia. Mogą też zgłosić sprawę do rzecznika praw pacjenta, który wówczas zajmie się sprawą osobiście.

In vitro to nie HIV

Nie miał więc racji dyrektor szpitala, który stwierdził, że „tak samo, jak noworodkowi z HIV wpisujemy informację o zakażeniu, tak samo należy zapisać in vitro”(źródło: http://wyborcza.pl/). Pomijając już oburzające porównanie zapłodnienia pozaustrojowego do zakażenia ludzkim wirusem niedoboru odporności – wprowadzanie w błąd rodziców stwierdzeniem, że szpital postąpił „jak należy” jest zwyczajnie nie fair. Osobiste przekonania personelu medycznego powinny pozostać wyłącznie ich sprawą – lekarze nie mogą tworzyć nowego prawa na podstawie własnego światopoglądu!

Dopóki w naszym kraju antykoncepcja będzie stawiana na równi z aborcją a in vitro porównywane do HIV, o normalności możemy zapomnieć.

Średnia ocena: 12345 5,00/5 (głosów: 2).
Loading...Loading...

Pozostałe artykuły w kategorii: Niepłodność - aspekt emocjonalny

zobacz wszystkie artykuły w tej kategorii

Nikt jeszcze nie skomentował artykułu. Bądź pierwszy!

Serwis Staraniowy.pl ma z założenia charakter wyłącznie informacyjno-edukacyjny. Zamieszczone tu materiały w żadnej mierze nie zastępują profesjonalnej porady medycznej. Przed zastosowaniem się do treści medycznych znajdujących się w naszym serwisie należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.

Pomóż nam rozwinąć portal Wyraź opinię, zasugeruj poprawki