Wiara czyni cuda

dodany: autor: Paulina Wójtowicz Komentarze 0
8774209883_e8a5b9c435_z

Kiedy czytamy, że co piąta para w Polsce boryka się z problemem niepłodności, przez myśl wam nie przechodzi, że może przytrafić się to właśnie wam. Jednak nawet po latach terapii i bezskutecznych prób poczęcia może czekać na was cud. Taki, który tulą teraz w ramionach Marysia i Jarek.

Pokrętne koleje losu

To stało się zimą 2005 roku. Siostra Marysi, Iza, właśnie urodziła bliźnięta. W ogóle w całej rodzinie i sąsiedztwie był niemal „wysyp” dzieci – rodziły kuzynki, żony braci ciotecznych, sąsiadki, koleżanki z liceum. Marysia i Jarek do tej pory nie byli zbyt czuli na ten baby boom. W końcu niedawno stanęli na nogi, są ledwie trzy lata po ślubie, dopiero hucznie obchodzili 30. urodziny – całe życie przed nimi. Jednak kołysząc na rękach słodkie bliźnięta pomyśleli, że może przyszedł już czas także na nich. Po trzech miesiącach od odstawienia tabletek, ochoczo zabrali się do pracy, nie interesując się nawet badaniami przed rozpoczęciem starań – w końcu zawsze byli zdrowi jak ryby. Na razie bez ciśnienia – co ma być, to będzie. Ale nie było nic. Najpierw przez rok, potem kolejne pół, aż w końcu poważnie się tym zaniepokoili. – I wtedy się zaczęło. Jeden lekarz, drugi, trzeci, dziesiątki badań, analizowania wyników, leków – opowiada Marysia. – Myśleliśmy jednak, że to jak choroba – trzeba trochę pocierpieć, nafaszerować się lekami i przejdzie. Niestety, tak nie było – dodaje.

Dogonić marzenia

Jeden lekarz, drugi, trzeci, dziesiątki badań, analizowania wyników, leków. Myśleliśmy jednak, że to jak choroba – trzeba trochę pocierpieć, nafaszerować się lekami i przejdzie. Niestety, tak nie było.

U Marysi wykryto polipy trzonu macicy. – Byłam zdziwiona, bo nie odczuwałam żadnych niepokojących objawów. Faktycznie, moje miesiączki bywały obfite i bolesne, ale moja mama też przez to przechodziła, więc myślałam, że „odziedziczyłam” to po niej. Poza tym żadnych plamień, krwawień po stosunku, zupełnie nic. Lekarz powiedział jednak, że to możliwe i że po usunięciu polipów wszystko powinno pójść już jak z płatka – opowiada. Kiedy jednak po kilku miesiącach test nadal pokazywał jedną kreskę, nie potrafiła ukryć rozczarowania. Lekarz po przebadaniu i wykluczeniu zmian w narządach rodnych i hormonach zasugerował, by testom poddał się Jarek. – Badanie nasienia nie należało do przyjemnych, ale – jak się okazało – było konieczne, by wreszcie postawić diagnozę. Oligozoospermia  zabrzmiała jak nazwa egzotycznej choroby, ale już niedługo potrafiliśmy z dokładnością do trzeciego miejsca po przecinku wymieniać odpowiednie parametry plemników i ich liczbę – wspomina Jarek. – Lekarze pocieszali, że problemy po obu stronach – polipy Marysi i moja przypadłość tworzyły mocny hamulec przed poczęciem – da się wyleczyć, ale jakoś nie podnosiło nas to na duchu. Najpierw poddałem się terapii hormonalnej – były piguły, były zastrzyki, uciążliwa sprawa, ale udało się dojść do dolnej granicy normy – mówi. – Wszystko wydawało się być w porządku. Okres jednak jak był, tak był, równo co miesiąc – dodaje Marysia.

Nawykowe… umieranie

W końcu, po ponad trzech latach od rozpoczęcia starań, udało się – najpierw dwie kreski na teście, łzy wzruszenia, badania dla potwierdzenie i słowa, na które tak długo czekali: płód rozwija się prawidłowo. – Cieszyliśmy się jak dzieci i od razu wpadliśmy w wir przygotowań do pojawienia się na świecie maleństwa. Może to przez ten pośpiech…? – zastanawia się dziś Marysia. Poroniła w 13. tygodniu – lekarz nie wykrył akcji serca u dziecka. – To był okropny czas, ale nie poddaliśmy się. Po trzech miesiącach, zgodnie z zaleceniami lekarza, spróbowaliśmy znowu. Udało się za pierwszym razem. I znów nie dotarliśmy nawet do końca I trymestru – wspomina Jarek. Marysia była już na skraju załamania nerwowego. – Gdyby nie siła Jarka, nie wiem, czy tliłaby się we mnie jeszcze wiara w to, że kiedyś donoszę ciążę i urodzę zdrowe dziecko – opowiada. Zaczęły się kolejne badania: toksoplazmoza, ueroplasma, chlamydia, LH, THS, prolaktyna, estradiol, testosteron, testy genetyczne, przeciwciała przeciwjądrowe i przeciwjajnikowe… Nie do zliczenia. – Na bieżąco regulowaliśmy wszelkie zaburzenia. Czytaliśmy mnóstwo artykułów, sprowadziliśmy nawet leki z zagranicy. I nic. Gospodarka hormonalna się uspokoiła, a my nadal czekaliśmy – opowiadają.

Jak niemożliwe staje się realne

Wreszcie lekarz zaproponował im to, o czym, jak przyznają, myśleli już od dłuższego czasu: inseminację domaciczną. – Przerażało nas to. Od razu widzieliśmy przed oczami kolejne terapie, stymulacje, rozczarowania. No i pieniądze, których było coraz mniej – wszystkie dotychczasowe leki kosztowały nas tysiące – mówi Jarek. Byli jednak na tyle zdeterminowani, że zdecydowali się, wierząc, że – mimo wcześniejszych niepowodzeń i braku optymizmu ze strony lekarzy, których zapał stygł wraz z analizowaniem kolejnych wyników badań – tym razem się uda. Zaplanowano dawkowanie hormonów, wyznaczono termin punkcji, ale Marysia zaczęła się bardzo źle czuć. – Dziwiliśmy się, bo przecież nie brała jeszcze hormonów. Cały czas bolała ją głowa, męczyły ją dolegliwości ze strony żołądka. Wkurzyliśmy się nie na żarty, pewni, że to długofalowe skutki uboczne poprzednich terapii i że nici z ID – opowiada Jarek. – Nie wiem, co mi strzeliło do głowy, ale kupując kosmetyki odruchowo wzięłam do koszyka test ciążowy. Prawie zemdlałam, gdy zobaczyłam dwie kreski – mówi Marysia. – Starałam się opanować emocje, ale bałam się niemiłosiernie. Lata terapii, tyle zaburzeń, dwa poronienia– jakim cudem? I znów Jarek okazał się moim hero – nie dał strachowi zapanować nad nami, cały czas mnie czymś zajmował, odganiał złe myśli, powtarzał, że musimy uwierzyć w to, że tym razem się uda. I udało się. Kamilek ma 8 miesięcy i jest cudownym dzieckiem. Dosłownie – uśmiecha się Marysia. – Wiem, ile przeszliśmy i że nie każdemu się udaje. Nie mówimy innym parom, żeby uwierzyły, a ciąża pojawi się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, bo to tak nie działa. My mieliśmy wyjątkowe szczęście. Dar losu – dodaje Jarek.

Twoja ocena: 12345
Loading...Loading...

Pozostałe artykuły w kategorii: Niepłodność - aspekt emocjonalny

zobacz wszystkie artykuły w tej kategorii

Nikt jeszcze nie skomentował artykułu. Bądź pierwszy!

Serwis Staraniowy.pl ma z założenia charakter wyłącznie informacyjno-edukacyjny. Zamieszczone tu materiały w żadnej mierze nie zastępują profesjonalnej porady medycznej. Przed zastosowaniem się do treści medycznych znajdujących się w naszym serwisie należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.

Pomóż nam rozwinąć portal Wyraź opinię, zasugeruj poprawki