In vitro normą do 2045 roku?

dodany: autor: Agata Cygan-Kukla Komentarze 0
in vitro2

Jeśli obecne tendencje się utrzymają, już za około dwie dekady in vitro może stać się dla nas jedynym sposobem na posiadanie potomstwa. O czym mowa?

Niepłodność – skala problemu

Problem jest poważny. Z niepłodnością boryka się obecnie około 15% par na całym świecie (w poszczególnych krajach odsetek waha się w granicach 10 – 18%). Według aktualnych danych Światowej Organizacji Zdrowia około 60 do 80 milionów par jest stale bądź okresowo dotkniętych tą chorobą. Wskaźnik niepłodności nie jest identyczny w poszczególnych państwach, ponieważ warunkuje go wiele różnorodnych czynników. W krajach rozwiniętych waha się w granicach 10 – 12% i tutaj w większości przypadków problem dotyczy niepłodności pierwotnej. Kraje rozwijające się z kolei częściej zmagają się z problemem niepłodności wtórnej (niemożność poczęcia kolejnego dziecka).

W Polsce mówimy już o 15-tu do nawet 20-tu % niepłodnych par, co przekłada się na jakieś 1,5 mln osób. I choć odsetek ten nie wydaje się znacząco różnić od wspomnianej wyżej średniej europejskiej, różni się wydatnie skala problemu. Nasz kraj pozostaje zdecydowanie w tyle za krajami europejskimi jeśli chodzi o wykorzystanie możliwości współczesnej medycyny w walce z niepłodnością (dotyczy to zwłaszcza technik wspomaganego rozrodu, w tym in vitro). Ostrożne dane wskazują, że jedynie 1/5 polskich par decyduje się zgłosić po pomoc medyczną. W przypadku mieszkańców Europy Zachodniej mniej więcej połowa par zmagających się z niepłodnością korzysta ze wspomnianych technik reprodukcyjnych.

in vitro3

Niepłodność – problem (nie)męski?

Nie jest tajemnicą, że w zdecydowanej większości przypadków to kobiety zaczynają szukać pomocy u specjalisty. I często decydują się na rozpoczęcie diagnostyki jeszcze zanim ta okazuje się konieczna. Za taką umowną granicę przyjęło się bowiem 12 miesięcy – dopiero po ich upływie bezskuteczne starania uznaje się za niepokojące i warte zdiagnozowania. Mężczyznom nadal trudno jest uznać, że z ich zdolnością rozrodczą coś może być nie tak. Często przez długi czas lekceważą problem, a bywa i tak, że odmawiają wykonania potrzebnych badań. Tymczasem okazuje się, że niepłodność to w dużym stopniu właśnie problem męski. I „dużym” to chyba nadal za małe słowo. Izraelscy naukowcy szacują, że do około 2060 roku większość mężczyzn na świecie – będzie bezpłodnych. Odważna (i przerażająca) teza. Skąd się wzięła?

Prognoza przedstawiona została podczas World Economic Forum w Chinach. Chodzi o spadającą systematycznie jakość nasienia u mężczyzn pochodzących z Europy, Stanów Zjednoczonych, Australii i Nowej Zelandii. Dla porównania: w 1940 r. w mililitrze nasienia zdrowego mężczyzny znajdowało się średnio 113 mln plemników. W roku 1990 liczba ta spadła do 66 mln, by w roku 2011 obniżyć się aż do 47 mln. W dalszej perspektywie czasowej tendencja ta prawdopodobnie się utrzyma, co oznaczałoby, że do około 2060 roku mężczyźni z Zachodu niemalże całkowicie stracą zdolność reprodukcyjną. Bo co istotne – spada nie tylko liczba plemników, ale także ogólna jakość nasienia. Niemalże 90 proc. plemników jest obecnie zniekształconych i wykazuje bardzo słabą zdolność poruszania się. Opisywane badania prowadzone były na szeroką skalę – dotyczyły ponad 42 tys. mężczyzn, co daje im dużą wiarygodność i pozwala ekstrapolować ich wyniki na populację. A przede wszystkim – każe poważnie zastanowić się nad stanem męskiej płodności.

in vitro3

Co szkodzi męskiej płodności?

Za istotną przyczynę rosnącej niepłodności wśród mężczyzn uznano niekorzystne zmiany zachodzące w środowisku naturalnym, a także zanieczyszczenie powietrza (smog, toksyczne pyły itp.), na które byli oni narażeni jeszcze w trakcie życia płodowego. Swój wkład w skalę problemu mogą mieć także nowoczesne technologie (w tym nawyk trzymania laptopa na kolanach – wzrost temperatury jąder ma osłabiać jakość spermy), otyłość, niezdrowy tryb życia (w tym stosowanie używek – papierosów, alkoholu, środków odurzających) czy substancje chemiczne, obecne np. w tworzywach sztucznych.

Chodzi w głównej mierze o związki endokrynnie czynne, będące źródłem bisfenoli, parabenów, ftalanów czy benzofenonów (to tylko początek całkiem pokaźnej listy). Gdzie je znajdziemy? We własnym domu – są obecne w środkach higieny osobistej, płytkach podłogowych, meblach, dywanach, paragonach i wielu innych – z pozoru niegroźnych przedmiotach codziennego użytku. Jeśli czynniki te rzeczywiście odpowiadają za obniżenie płodności (a badania wskazują, że tak), może to w dużym stopniu tłumaczyć, dlaczego problem dotyczy w większości właśnie panów z Zachodu.

Gatunek ludzki na wymarciu?

Przed takim scenariuszem ostrzega Shanna Swan – epidemiolożka środowiskowa, która od wielu lat zajmuje się sprawami reprodukcji. W jej książce zatytułowanej dość wymownie „Count Down” znajdziemy ostrzeżenie, że dalsze obniżanie męskiej płodności w obecnym tempie może stanowić dla ludzkości zagrożenie porównywalne z globalnym ociepleniem. Wspomniane w tytule książki odliczanie ma trwać do roku 2045. Wtedy to – opierając się na dostępnych aktualnie modelach – liczba plemników w męskim nasieniu spadnie do zera.

Jak widać wizja Swan jest jeszcze bardziej złowieszcza niż ta, którą przedstawiliśmy powyżej. Oznacza, że już za dwie dekady większość par będzie musiała szukać pomocy w reprodukcji, a zapłodnienie in vitro może stać się normą. Wróćmy więc do zatrważającego pytania, postawionego w tytule tego akapitu.

Czy człowiek może stać się gatunkiem zagrożonym? Nie może. Już nim jest. Czerwona Lista IUCN przedstawia warunki, z których dany gatunek musi spełniać przynajmniej jeden, by można było uznać go za zagrożony. W tym momencie jako ludzkość – spełniamy już trzy. To chyba najwyższa pora, by sceptycy powoli zaczęli się oswajać z faktem, że życie powstałe w probówce zasługuje na taki sam szacunek jak każde inne. Bo to właśnie ono może się okazać naszą jedyną szansą na przetrwanie.

Twoja ocena: 12345
Loading...Loading...

Pozostałe artykuły w kategorii: Problemy z płodnością

zobacz wszystkie artykuły w tej kategorii

Nikt jeszcze nie skomentował artykułu. Bądź pierwszy!

Serwis Staraniowy.pl ma z założenia charakter wyłącznie informacyjno-edukacyjny. Zamieszczone tu materiały w żadnej mierze nie zastępują profesjonalnej porady medycznej. Przed zastosowaniem się do treści medycznych znajdujących się w naszym serwisie należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.

Pomóż nam rozwinąć portal Wyraź opinię, zasugeruj poprawki