Aktualna sytuacja jest bardzo trudna dla wszystkich, ale grupami szczególnie dotkniętymi przez ograniczenia są między innymi osoby starające się o dziecko i leczące niepłodność – także te pary, które były w trakcie procedury zapłodnienia pozaustrojowego. Jak poradzić sobie z leczeniem, które zostało przerwane?
W obecnej sytuacji, kiedy nadal obowiązuje stan pandemii COVID-19, osoby starające się o dziecko – czy to w sposób naturalny, czy też leczące niepłodność, znalazły się w bardzo trudnej sytuacji.
Zalecenia specjalistów i lekarzy są jasne. Nie jest to dobry moment na zajście w ciążę i wszelkie dążenia do tego najlepiej odłożyć w czasie aż sytuacja się unormuje. Niestety najgorsza jest niepewność – nie mamy jeszcze, mimo obietnic stopniowego odmrażania gospodarki, konkretnych dat i ciężko też takowych wymagać. Pandemia, z którą mamy do czynienia, to nowa sytuacja, do której wszyscy starają się dostosować.
Zarówno instytucje europejskie jak i polskie sugerują wstrzymanie leczenia niepłodności. Osobom w trakcie procedur zapłodnienia pozaustrojowego sugeruje się, w zależności od tego, czy są w grupie ryzyka– dokończenie danego etapu bądź absolutne wstrzymanie wszelkich działań, a także decyzję o kriokonserwacji oraz przesunięcie w czasie transferu zarodka.
W związku z COVID-19 praktycznie wszystkie kliniki leczenia niepłodności zawiesiły działalność lub znacznie ją ograniczyły. Można zwykle liczyć na kontynuację leczenia farmakologicznego, konsultacje telefoniczne lub online. Procedury wykonywane są tylko w wyjątkowych sytuacjach.
Leczenie niepłodności już samo w sobie jest procesem stresującym i bardzo obciążającym psychicznie. Leczenie niepłodności przerwane przez panującą na świecie pandemię… Cóż, ciężko się dziwić fali negatywnych emocji – są absolutnie zrozumiałe. Złość, bo przerywamy coś tak ważnego (być może już nawet będąc blisko celu), lęk w jaki sposób ta przerwa wpłynie na leczenie, obezwładniająca niepewność kiedy wszystko wróci do normy, poczucie, że traci się czas i oczywiście smutek, bo to, czego tak pragniemy odsuwa się w czasie. Taki „koktajl” może przytłoczyć…
Przede wszystkim – zaakceptować i dać sobie prawo do przeżywania wszystkich tych emocji. To, co dzieje się obecnie jest nieprzewidywalne i jako jednostki nie mamy do końca wpływu na przebieg sytuacji, co oczywiście budzi lęk. Możemy jedynie robić co w naszej mocy, by stosować się do zaleceń i zachowywać racjonalnie, a także namawiać do tego innych.
W takiej sytuacji wiele osób ma tendencję do rozpamiętywania, robienia sobie wyrzutów i oskarżania się (można było pójść do lekarza trzy miesiące wcześniej, można było zdecydować się na dziecko pół roku wcześniej… wtedy problemu by nie było). Takie myślenie nie prowadzi do nikąd, a raczej – w żadnym produktywnym kierunku… Z perspektywy czasu łatwiej jest się oceniać i krytykować, ale nie przynosi to niczego dobrego. Dlatego trzeba, choć to utarty frazes, spróbować myśleć pozytywnie. W końcu wszystko wróci do normy, w końcu leczenie zostanie wznowione…
Choć na pierwszy rzut oka taka rada brzmi niedorzecznie (bo niby jak szukać dobrych stron w takiej sytuacji?), ma wiele sensu. Skupianie się na „lepszych stronach” (słowo „pozytywy” kiedy na świecie panuje pandemia jest nieco na wyrost) zamiast wyrzutów i rozpamiętywania przeszłości, może bardzo pomóc. Może taka przerwa nawet się przyda? Może skupicie się w tym czasie na sobie nawzajem? Będziecie więcej rozmawiać, robić coś wspólnie? A może zrobicie wreszcie coś, na co w natłoku wszystkiego, nigdy nie było czasu (oczywiście tym „czymś” raczej nie będzie podróż do Azji, ale tak przyziemne sprawy, jak serial który chcieliście obejrzeć albo ogromne puzzle leżące od roku pod szafą)?
Zawsze znajdzie się coś dobrego, co możemy wynieść nawet z tak negatywnego doświadczenia, trzeba tylko nieco „przeprogramować” swoje myślenie.
Jeśli myśli uparcie wracają do przerwanego leczenia, nie daje nam to spokoju ani na chwilę, trzeba spróbować i zająć je czymś innym, czymś bardzo angażującym. Tutaj pole manewru jest już spore, od nauki robienia makram, przez szkolenie się z języka obcego czy przeczytanie serii książek na które od dawna mamy ochotę. Możliwości jest cała masa!
Sprzymierzeńcem w ciężkim czasie jest też, paradoksalnie, rutyna dnia i skupianie się na codziennych, często trywialnych czynnościach. Przewidywalność i powtarzalność mogą okazać się kojące w sytuacji niepewności i lęku. Dlatego warto zadbać o stały rozkład dnia, wpleść w niego elementy samorozwoju, by mieć poczucie, że mimo iż leczenie nie jest przerwane, nie marnujemy czasu, bo robimy coś dla siebie.
Joga (http://staraniowy.pl/joga-hormonalna/) to niesamowity system – poprzez ćwiczenie ciała można w nieprawdopodobny sposób ukoić i uspokoić myśli. Praktykowana regularnie daje spokój, wprowadza równowagę, rozluźnia (i to nie tylko spięte mięśnie i zastane stawy!). Istnieją nawet specjalne praktyki mające na celu wyciszenie i rozładowanie napięcia i lęku.
Pozostałe artykuły w kategorii: Niepłodność
Adopcja po polsku – jakie czekają was problemy?
Czy okres świąteczny może sprzyjać staraniom o dziecko?
Skuteczne in vitro – co wpływa na sukces zapłodnienia pozaustrojowego?
Urlop macierzyński i tacierzyński w przypadku adopcji małego dziecka
Czy Polacy popierają in vitro?
Czy podwiązanie jajowodów jest odwracalne?
Koniec starań o dziecko to nie koniec świata!
Serwis Staraniowy.pl ma z założenia charakter wyłącznie informacyjno-edukacyjny. Zamieszczone tu materiały w żadnej mierze nie zastępują profesjonalnej porady medycznej. Przed zastosowaniem się do treści medycznych znajdujących się w naszym serwisie należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.