Czy i kiedy trzeba powiedzieć staraniom „stop”?

dodany: autor: Agata Cygan-Kukla Komentarze 0
stop starania

W optymistycznej wersji udaje się od razu – w przeciągu pierwszego półrocza starań. Niektórzy na upragnione szczęście poczekać muszą nieco dłużej, ale zwykle czas ten nie przekracza 12-u miesięcy. Niestety, nie w każdym przypadku starania o dziecko kończą się sukcesem. Czy i kiedy powiedzieć sobie stop?

Specjaliści uważają, że czasową niepłodność można stwierdzić właśnie po roku bezskutecznych starań o dziecko. Wcześniejsze niepowodzenia to zazwyczaj wypadkowa różnorakich czynników –  regularności cyklu (a raczej jego nieregularności), częstotliwości współżycia, poziomu stresu, trybu życia, diety, a mówiąc najprościej – szczęścia. W tej kwestii trudno oczywiście o jakiekolwiek szacunki, ale przyjmuje się, że  szansa na zajście w ciążę w czasie jednego cyklu menstruacyjnego wynosi około 25%. Trzy razy bardziej prawdopodobne jest więc, że nasze starania w danym cyklu zakończą się niepowodzeniem. Czy jesteśmy tego świadomi?

Magiczne 12 miesięcy

Zewsząd słyszymy, że to właśnie tyle czasu muszą trwać nieskuteczne starania, byśmy rozpoczęli diagnostykę w kierunku niepłodności. W kierunku niepłodności owszem, ale tę w kierunku płodności można rozpocząć nieco wcześniej. Jeśli przedłużające się starania napędzają negatywne myśli, generują dużo nerwów, stresu i obaw o stan swojego zdrowia, nic nie stoi na przeszkodzie, by udać się do ginekologa wcześniej. Warto sprawdzić stan narządów rodnych, wykonać cytologię, zrobić podstawowe badania krwi, które wskażą, czy nie brakuje nam jakichś witamin lub minerałów. Dobrze też uważniej przyjrzeć się swoim cyklom miesiączkowym i ich regularności oraz poprawić jakość śluzu szyjkowego. Ogólny stan zdrowia sprawdzić powinien także mężczyzna – być może i w jego przypadku warto rozpocząć suplementację jakiegoś brakującego elementu, przyjrzeć się stylowi życia bądź diecie.

Niepłodność nie oznacza bezpłodności

Spokój o swój stan zdrowia zdecydowanie poprawi nasze samopoczucie i nastawienie, które to odpowiada za znaczną część niepowodzeń w zapłodnieniu. Pewni, że wszystko jest w porządku, podejdziemy do starań bardziej „na luzie”, z większą dozą optymizmu i mniejszym stresem.  Kiedy od rozpoczęcia starań mija rok i mamy podstawy podejrzewać, że nie wszystko jest porządku (do zapłodnienia nie dochodzi mimo regularnego współżycia w trakcie owulacji), warto pomyśleć nad wizytą u specjalisty, który na podstawie wywiadu medycznego i dotychczasowych wyników badań podpowie, jakie kroki podjąć w dalszej kolejności.

Bo pamiętajmy, że niepłodność czasowa nie jest jeszcze jednoznaczna z bezpłodnością – w żadnym wypadku nie oznacza braku szans na naturalne potomstwo. Oznacza, że prawdopodobnie w spełnieniu naszych marzeń o dziecku będzie nam potrzebna pomoc.

Ostatnia deska ratunku?

W niektórych przypadkach na drodze do szczęścia stoją przeszkody natury medycznej – schorzenia czy wady, które można wyleczyć lub skorygować. Wówczas nadal istnieje nadzieja na naturalne potomstwo. W innych sytuacjach jedynym wyjściem – a raczej szansą, bo gwarancji powodzenia nie ma nigdy – okazuje się zapłodnienie pozaustrojowe.

Zapłodnienie in vitro często bywa określane mianem ostatniej deski ratunku, ponieważ zazwyczaj proponowane jest parze dopiero w momencie, kiedy wszystkie inne metody zawiodą. Kiedy więc próba zapłodnienia pozaustrojowego również kończy się niepowodzeniem, para często ma wrażenie, że straciła już wszelkie nadzieje na zostanie rodzicami.

In vitro to nadal starania

Warto wiedzieć, że – podobnie jak w przypadku naturalnego zapłodnienia – szanse na to, że procedura in vitro powiedzie się za pierwszym razem nie są duże. Z ostrożnych statystyk  klinik oferujących zapłodnienie pozaustrojowe można wywnioskować, że szanse powodzenia za pierwszym razem wynoszą około 20%. Przystępując do procedury zapłodnienia pozaustrojowego warto więc mieć świadomość tego, że możemy potrzebować dwóch, a nawet i trzech prób.

Kiedyś powiem sobie stop

Kiedy zawodzi także ta ostatnia deska ratunku – in vitro nie przynosi rezultatu, para zaczyna powoli dopuszczać do siebie myśl, że kiedyś trzeba będzie powiedzieć sobie dość. Kiedy? Lekarze nie są zgodni co do tego, ile prób „wyczerpuje” metodę. Zazwyczaj przyjmuje się, że po trzech-czterech podejściach do in vitro, w których dokonano transferu prawidłowych zarodków i które zakończyły się niepowodzeniem, kolejne próby są mało uzasadnione. Pewne nadzieje może jeszcze dawać próba zapłodnienia w innym wariancie, np. z komórką jajową dawczyni – oczywiście wszystko zależy od indywidualnej sytuacji danej pary i ich konkretnego problemu.

Para trzymająca się za ręce

Natura lubi płatać figle

Ostatecznie to para sama musi zdecydować, kiedy zaprzestać kolejnych prób. Wszystko zależy od wieku partnerów, okresu starań, sytuacji osobistej, a często także materialnej. Lekarz nie może zdecydować za pacjentów, bo nie może brać odpowiedzialności za ich dalsze losy i za to, jak ułoży się ich życie. Tym bardziej, że natura jak nikt inny potrafi płatać figle. Zawsze może się okazać, że to właśnie piąta albo szósta próba okaże się skuteczna. Tego nie wie nikt. Realnym ograniczeniem na pewno jest wiek – szacuje się, że u pań po 44. roku życia szansa na skuteczność in vitro oscyluje w granicach 2 proc., a to już bardzo niewiele.

A jeśli jestem już o krok…?

Pary, które starają się o dziecko bezskutecznie przez wiele lat w końcu stają przed dylematem: czy próbować dalej – „w nieskończoność” czy zaakceptować, że nigdy nie będzie im dane zostać rodzicami. W głowie ciągle pojawia się ta myśl: A jeśli jestem już o krok… ? Jeśli jeszcze jedna próba wystarczy? To ogromnie trudna decyzja, ale musimy podjąć ją samodzielnie. W pewnym momencie trzeba powiedzieć sobie: trudno, tak musiało być. Zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy. Nie możemy dalej starać się o życie – musimy wreszcie zacząć żyć. Warto przy tym pamiętać, że koniec starań nie dla wszystkich oznacza to samo. Dla jednych to zupełna rezygnacja z marzenia o dziecku, dla innych – początek starań o adopcję. Co wybrać?

A może adopcja?

Nikt nam nie podpowie, co dla nas samych jest najważniejsze i co w naszym przypadku okaże się najlepszym rozwiązaniem. Jeżeli wiemy – albo przynajmniej mamy nadzieję – że będziemy w stanie pokochać cudze dziecko jak własne, warto zacząć zgłębiać tematykę adopcji. Zorientować się w ośrodkach adopcyjnych w naszej okolicy, być może nawet umówić się na rozmowę z kierownikiem placówki. Taka rozmowa do niczego nas nie zobowiązuje, a pozwoli nieco zbadać temat, nam samym zorientować się w naszym stanowisku. Dowiedzieć się, czy w ogóle jesteśmy w stanie wkroczyć na tę drogę do rodzicielstwa czy to zupełnie nie dla nas. Jeżeli jesteśmy przekonani, że adopcja nawet w najmniejszym stopniu nie wynagrodzi nam braku biologicznego potomka, pomyślmy może najpierw o rodzinie zastępczej. Więcej informacji na ten temat możemy znaleźć tutaj.

Średnia ocena: 12345 5,00/5 (głosów: 1).
Loading...Loading...

Pozostałe artykuły w kategorii: Niepłodność

zobacz wszystkie artykuły w tej kategorii

Nikt jeszcze nie skomentował artykułu. Bądź pierwszy!

Serwis Staraniowy.pl ma z założenia charakter wyłącznie informacyjno-edukacyjny. Zamieszczone tu materiały w żadnej mierze nie zastępują profesjonalnej porady medycznej. Przed zastosowaniem się do treści medycznych znajdujących się w naszym serwisie należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.

Pomóż nam rozwinąć portal Wyraź opinię, zasugeruj poprawki