Staraniowy.pl

Pandemia dla wielu bezdzietnych par i osób nieposiadających jeszcze drugiej połówki – oprócz niepewności, strachu, ograniczeń – oznacza też konieczność opóźnienia rodzicielstwa. Jednak czas płynie, biologia jest nieubłagana i nie poczeka, aż w końcu cały świat wróci do „normalności”. Płodność spada wraz z wiekiem i nie ma sposobu, aby ją zatrzymać. Jednak – czy aby na pewno? W USA i Wielkiej Brytanii pandemia przyczyniła się do wzrostu zainteresowania mrożeniem komórek jajowych.

Odłożona decyzja o rodzicielstwie

Dla osób planujących starania o dziecko lub rozpoczęcie leczenia niepłodności szalejąca pandemia oznaczała, w wielu przypadkach odłożenie tych planów. W czasie najgłębszego lockdownu nie działały kliniki leczenia niepłodności, a lekarze odradzali rozpoczynanie starań o dziecko. Choć obecnie sytuacja nieco się unormowała, wciąż daleka jest od wymarzonej, a nawet optymalnej. Wiele osób wciąż przeżywa ogromny stres i żyje w niepokoju o to, co przyniesie przyszłość. Niestety, przez COVID-19 ucierpiała nie tylko psychika, ale i finanse wielu osób. W takich okolicznościach, niektóre pary podejmują świadomą decyzję o odłożeniu rodzicielstwa w czasie.

Czytaj też: Jaki jest najlepszy wiek na zajście w ciąże?

W USA i UK mrożenie komórek jajowych coraz bardziej popularne

Kobiety ze Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii coraz częściej decydują się na mrożenie komórek jajowych. Pandemia spowodowała, że ta metoda zyskała nową popularność wśród tych, które chcą „zachować płodność” na dłużej. Nie mają zamiaru starać się o dziecko w sytuacji niepewności i chcą spokojnie poczekać, aż okoliczności staną się nieco bardziej sprzyjające.

Co ciekawe, chodzi nie tylko o kobiety pozostające w związkach, ale (być może przede wszystkim) te nieposiadające partnera. Nie da bowiem ukryć, że szukanie drugiej połówki jest obecnie mocno utrudnione. Wiele singielek czuje, że w zasadzie straciły rok. Rok, podczas którego mogło się tyle zdarzyć – mogły poznać tę wyjątkową osobę, z którą będą chciały stworzyć rodzinę, stworzyć szczęśliwy związek, może nawet rozpocząć starania o dziecko…

Magazyn „Time” donosi, że kliniki ginekologiczne w całym kraju odnotowują znaczny wzrost zainteresowania mrożeniem komórek jajowych. Spekuluje także, że taka sytuacja może być także związana z faktem, że ludzie zamknięci w domach zostali zmuszeni żeby zastanowić się nad priorytetami w życiu i swoją przyszłością. Z kolei brytyjski „The Times” stawia sprawę jasno – coraz więcej kobiet decyduje się na mrożenie komórek jajowych, ponieważ pandemia w zasadzie uniemożliwia chodzenie na randki.

Na czym polega ta procedura?

Witryfikacja to metoda błyskawicznego mrożenia komórek jajowych. Jak przebiega ta procedura? Najpierw kobieta poddawana jest stymulacji hormonalnej. Później wykonywana jest punkcja jajnika i pobieranych jest od kilku do kilkunastu komórek jajowych. Komórki jajowe są bardzo szybko zamrażane w ciekłym azocie o ekstremalnie niskiej temperaturze. Uprzednio z ich wnętrza usuwa się wodę, co sprawia, że zmniejszone jest ryzyko uszkodzeń spowodowanych wytrącaniem kryształków lodu. Oczywiście nie każda komórka jajowa przetrwa taki proces, ale robi to większość z nich – ponad połowa.

Jak to jest w Polsce?

Metoda „przedłużania płodności” dostępna na wyciągnięcie ręki (pomijając fakt, że wymagająca też sporych nakładów finansowych) dla m.in. Amerykanek i Brytyjek, w Polsce jest praktycznie niedostępna, pomijając konkretne przypadki. Precyzuje je Ustawa o leczeniu niepłodności. Według niej zamrozić komórki jajowe można jedynie w przypadku wystąpienia wskazań medycznych, czyli wtedy, gdy leczenie (np. onkologiczne) lub choroba czy uraz mogą trwale upośledzić płodność.