Adopcja, dla osób postronnych, wydaje się czymś wspaniałym i prostym – sprowadza się do wzięcia pod swój dach dziecka potrzebującego rodziny. Podpisuje się kilka papierków i, ot, tak, wszystko załatwione. Niestety, rzeczywistość nie jest tak różowa. Wynika to jasno z kontroli, jaką Najwyższa Izba Kontroli przeprowadziła w piętnastu ośrodkach adopcyjnych w naszym kraju.
Mogłoby się wydawać, że procedura taka, jak adopcja, powinna mieć jasno wyznaczone ramy dotyczące wszelkich procedur, wymagań, dokumentów, kryteriów. Przecież mowa o dobru dzieci
– w tym temacie nie ma mowy o kompromisach i pójściu na łatwiznę. Jednak, jak pokazała kontrola NIK w ośrodkach adopcyjnych, nie wszystko jest tak przejrzyste jak się wydaje.
Najwyższa Izba Kontroli przeprowadziła kontrolę w piętnastu ośrodkach adopcyjnych w Polsce. Wydaje się, że to niewiele, ale to praktycznie 1/4 wszystkich ośrodków w naszym kraju. Niestety, wnioski nie napawają optymizmem. Okazało się, że aż w jedenastu placówkach są widoczne nieprawidłowości. Była to, można powiedzieć, kontrola „na własną rękę”, ponieważ organem nadzorującym ośrodki adopcyjne jest Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej oraz zarządy województw.
Kontrola NIK wykazała, że proces adopcji trwa bardzo długo. Dłużej, niż wiele par może wytrzymać i czasem dłużej niż można racjonalnie wytłumaczyć. To mogą być nawet dwa lub trzy lata! To ogromny problem, który z pewnością może wpływać na decyzję o przysposobieniu dziecka.
Dużym problemem jest także różnica w kwestiach proceduralnych pomiędzy poszczególnymi ośrodkami. Nie ma jednolitych procedur, którymi posługują się od A do Z wszystkie placówki – wiele
z nich ustala swoje własne zasady, które przekraczają ramy zawarte w ustawie. Co więcej, niektóre z nich… żądają od kandydatów na rodziców adopcyjnych zaświadczeń i dokumentów niezgodnie
z prawem!
Jakie wymagania miały niektóre ośrodki? Otóż kandydatów proszono m.in. o zaświadczenia o stanie zdrowia lub o braku uzależnień. Upominały się też o dokumenty wskazujące na przyczynę niepłodności. Do żądania wszystkich tych informacji nie mają tymczasem prawa. Ośrodki sprawdzały także staż małżeński, przyczyny rozwodu (jeśli partnerka lub partner byli w drugim związku małżeńskim) oraz aktywność w uczestnictwie w życiu parafii (warto podkreślić, że istnieją katolickie ośrodki adopcyjne). Ogólny pogląd jest taki, że chętnych na adoptowanie dziecka nie brakuje, ale rzuca im się kłody pod nogi w imię biurokracji i rozbudowanych do granic „procedur”.
Prawdopodobnie najgorszym procederem, o którym można usłyszeć w kontekście adopcji jest… korupcja. Zdarza się (na szczęście, wg Najwyższej Izby Kontroli, bardzo rzadko), że pary proszone są, dość wymownie, o dokonanie „darowizny” na rzecz placówki. Miałaby ona przyspieszyć wszystkie procedury.
Trzeba także spojrzeć na sytuację ośrodków adopcyjnych, które wcale nie mają łatwo. Zwracają uwagę na faktyczny brak jednolitych, ogólnopolskich wymagań. Osoby z takich placówek wskazują również, że to na nich ciąży ogromna odpowiedzialność za znalezienie dla dziecka odpowiedniego, dobrego i kochającego domu, a to wcale nie jest tak łatwe zadanie. Nie każda para, wbrew temu, co sądzi, nadaje się na rodziców adopcyjnych.
Pozostałe artykuły w kategorii: Niepłodność
Adopcja po polsku – jakie czekają was problemy?
Czy okres świąteczny może sprzyjać staraniom o dziecko?
Skuteczne in vitro – co wpływa na sukces zapłodnienia pozaustrojowego?
Urlop macierzyński i tacierzyński w przypadku adopcji małego dziecka
Czy Polacy popierają in vitro?
Czy podwiązanie jajowodów jest odwracalne?
Koniec starań o dziecko to nie koniec świata!
Serwis Staraniowy.pl ma z założenia charakter wyłącznie informacyjno-edukacyjny. Zamieszczone tu materiały w żadnej mierze nie zastępują profesjonalnej porady medycznej. Przed zastosowaniem się do treści medycznych znajdujących się w naszym serwisie należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.