Niepłodność boli i rzutuje na całe życie partnerów, ale nie przez cały czas daje o sobie znać z równą siłą. Kiedy uderza najmocniej?
Wydłużające się starania o dziecko to dla przyszłych rodziców ciężki okres. Zwłaszcza, jeśli badania potwierdzają, że na ich drodze do rodzicielstwa istnieją trudne do pokonania przeszkody. Niepłodność boli i rzutuje na całe ich życie, ale nie przez cały czas daje o sobie znać z równą siłą.
To nie jest tak, że starający się o dziecko zupełnie tracą sens życia, wiecznie mają poczucie pustki i z niczego nie potrafią się cieszyć. Czasami niepłodność uda się „schować” pod sukcesami w pracy, szczęściem z bycia razem czy zwykłymi radościami dnia codziennego. Ale są w życiu momenty, kiedy wygląda ze swojego ukrycia bardziej niż zwykle – przypomina o sobie z większą mocą i siłą i nie pozwala się przyćmić niczym innym, choćbyśmy nie wiem jak się starali.
Święta to czas rodzinny – z założenia spędzamy go w gronie najbliższych. A najbliżsi chcieliby dla nas jak najlepiej – co zazwyczaj wyrażają w czasie łamania się opłatkiem. Trudno słuchać życzeń w stylu ” … i dużo, dużo dzieci” wypowiadanych z ust kolejnej osoby, która nie ma pojęcia, że robimy naprawdę dużo i jeszcze więcej, by spełnić swoje marzenie o maleństwie…
Jeśli bliscy wiedzą o naszych kłopotach – wcale nie musi być lepiej. Wtedy często (nie)zręcznie omijają temat, życząc nam sukcesów w pracy, podróży na koniec świata czy większego mieszkania, w którym już chyba sami ze sobą mielibyśmy bawić się w chowanego. Podsumowując, temat dziecka, a raczej jego braku w czasie świąt boli szczególnie – bez względu na to, czy poruszany czy też omijany szerokim łukiem.
Zwłaszcza po cyklu, który nie wiedzieć czemu niespodziewanie się wydłużył, dając realną nadzieję, że może tym razem. Powodów mogło być wiele – nadmiar emocji i stresu (starającym się z pewnością go nie brakuje), gorsze samopoczucie albo zwykły przypadek. Każdy kolejny dzień opóźnienia to jednak dla starających się o dziecko szansa, nadzieja i swoiste motylki w brzuchu…
Kiedy okazuje się, że nadzieja była niepotrzebna, czujemy ogromne rozczarowanie i smutek. Mamy wrażenie, jakby los kolejny raz z nas zadrwił. Obwiniamy się o naiwność i żałujemy, że nowy cykl rozpoczął się z niepotrzebnym opóźnieniem…
Zawsze był dla nas ważnym świętem, ale ciągle mamy nadzieję, że stanie się jeszcze ważniejszym. Że oprócz obchodzenia święta swojej mamy, ktoś wreszcie będzie mógł obchodzić tego dnia i nasze święto. Że oprócz wręczania prezentów i my same dostaniemy wreszcie tę niezdarnie namalowaną laurkę albo po prostu piękny, szczery, niczego jeszcze nieświadomy uśmiech.
Kolejne święto matki to kolejna informacja – nie jesteś matką. I brak obietnicy, że kiedykolwiek nią zostaniesz.
To podwójnie trudna sytuacja, bo przecież cieszyć się „wypada”. Bo nasze nieszczęście nie oznacza, że mamy odmawiać szczęścia innym. I przecież wcale nie odmawiamy, a jednak… jakość trudno o wielką euforię. Gratulujemy więc, uśmiechamy się, przytulamy. A potem, w domu, między sobą – udajemy, że nie ma tematu.
I to chyba najlepszy dowód na to, że nasza radość nie jest szczera – choćbyśmy bardzo tego pragnęli. Trudno ukrywać, że boli, kiedy kolejni, często młodsi od nas znajomi czy krewni zostają rodzicami, a u nas nadal wszystko pozostaje wyłącznie w sferze marzeń. Już nawet nie planów, bo w przypadku niepłodności – trudno przecież cokolwiek zaplanować.
Święto, które powinno cieszyć, jak żadne inne. Napawać refleksją, tyle że pozytywną. Jesteśmy razem już kolejny rok. Tyle razem przeżyliśmy, tyle planów spełniliśmy. W przypadku niepłodnej pary pierwszym, co przychodzi na myśl tego dnia są plany, tyle że te niespełnione. Kupujemy szampana, bo tak wypada, ale więcej myślimy o tym, czego świętować nie możemy, niż o tym, co rzeczywiście nam się udało.
No i to pytanie – dać sobie spokój z tematem dziecka? Odetchnąć choć na chwilę od problemu, porozmawiać o czymś przyjemnym czy wałkować, męczyć, przerabiać po raz kolejny? Bez względu na to, co postanowimy – temat i tak się pojawi, skutecznie zaburzając nastrój tego wyjątkowego dnia.
Bo po pierwsze, nie wiemy, co odpowiadać – mówić prawdę, wchodzić w szczegóły, kłamać, omijać temat, udawać, że nie słyszymy…? Bo po drugie, nie chcemy odpowiadać – bo to nasz problem , bo nikt nie jest w stanie nam pomóc, bo nikomu nic do tego.
Z jednej strony chcielibyśmy wykrzyczeć – staramy się już lata! A z drugiej mamy ochotę rzucić – nie chcemy, to nie mamy, nasza sprawa. Co lepsze? Co na dłużej da nam upragniony spokój? I dlaczego w ogóle musimy rozstrzygać takie dylematy..? Niepłodność boli bardzo, ale kiedy ktoś uparcie nam o niej przypomina – nawet nieświadomie – kłuje mocniej, niż kiedykolwiek.
–
To tylko chwile. Momenty, które mijają. Warto w takich sytuacjach umieć znaleźć dystans – nie utwierdzać się w problemie, nie umacniać poczucia beznadziei, ale właśnie w nich jej szukać. To trudne, ale chyba jedyne wyjście. Rocznica ślubu – jak dobrze, że mam kogoś, kogo kocham i kto dzieli ze mną zarówno te dobre, jak i złe chwile. Dzień Matki – może za rok i ja będę świętować? Ciąża koleżanki – to wspaniale, że jej się udało. A może i ona starała się od dawna…? Nie pozwólmy, by niepłodność zawładnęła naszym życiem. By to, co do tej pory się nie udało, przyćmiło radość z tego, co już osiągnęliśmy.
Pozostałe artykuły w kategorii: Niepłodność
Adopcja po polsku – jakie czekają was problemy?
Czy okres świąteczny może sprzyjać staraniom o dziecko?
Skuteczne in vitro – co wpływa na sukces zapłodnienia pozaustrojowego?
Urlop macierzyński i tacierzyński w przypadku adopcji małego dziecka
Czy Polacy popierają in vitro?
Czy podwiązanie jajowodów jest odwracalne?
Koniec starań o dziecko to nie koniec świata!
Serwis Staraniowy.pl ma z założenia charakter wyłącznie informacyjno-edukacyjny. Zamieszczone tu materiały w żadnej mierze nie zastępują profesjonalnej porady medycznej. Przed zastosowaniem się do treści medycznych znajdujących się w naszym serwisie należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.